Według niektórych ludzi gwiazdy przepowiadają przyszłość. Lecz tylko nieliczni potrafią ją zobaczyć. Mój brat miał w zwyczaju mawiać, że wróżenie z nieboskłonu to jedyny prawdziwy rodzaj wróżbiarstwa. Wtedy się z nim nie zgadzałam , ale teraz, siedząc późną nocą na Wieży Astronomicznej, miałam nadzieję na dostrzeżenie w którejś z galaktyk odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Gdzie jest mój tata? Kto go porwał? Czy w ogóle jeszcze żyje? Ja niewiedziałam, ale może gwiazdy tak.
- Długo tu już siedzisz? - usłyszałam za sobą głos Lukasa.
- Nie wiem- odpowiedziałam nie obracając się. Mój przyjaciel tylko prychnął pod nosem po czym usiadł obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu i dalej wpatrując się w gwiazdy zapytałam: - Dlaczego tu przyszedłeś?
- Szukałem Alexa- powiedział obejmując mnie ramieniem. Zawsze tak robił gdy miałam jakiś problem. Ten przyjacielski gest uspokajał mnie i sprawiał, że czułam się bezpieczniej.
- Trzeba było sprawdzić w pokoju życzeń. Pewnie gra- stwierdziłam. Mój brat odkąd skończył siedem lat gra na skrzypcach. Na początku uczyła go mama, a potem wujek Colin- przyjaciel rodziców i mój chrzestny. Lukas nic nie odpowiedział. Jego blond loki zastygły na chwilę w bez ruchu. Zastanawiał się nad czymś- to wiedziałam.
- Dlaczego chcesz grać w sobotę? - zapytał w końcu wstając i podając mi rękę.
- Tata by tego chciał- odpowiedziałem krótko chwytają jego dłoń. Podniosłam się z podłogi po czym spojrzałam na niego pytająco.
- Musimy znaleźć twojego brata- wyjaśnił i pobiegł w stronę wyjścia z wieży. Z śmiechem ruszyłam za nim. Był w końcu moim przyjacielem. Mogłam mu zaufać.
~~~~~
- Weasley, Finnigan, Saret, za dziesięć minut w moim gabinecie- powiedział profesor Longbotom patrząc ze śmiechem na Susan która zastygła z kawałkiem jajemnicy na widelcu.
- Tak jest proszę pana- powiedziałam szturchając Su łokciem. Profesor roześmiał się głośno po czym odszedł w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Razem z dziewczynami szybko dokończyłam śniadania po czym pognałyśmy w pod gabinet naszego opiekuna. Gdy tam dotarłyśmyJula odetchnęła głęboko po czym głośno zapukała.
- Wejść- usłyszałam. Spokojnie popchnęłam drzwi i wszedłam do środka. Byłam w tym gabinecie milion razy więc znałam jego wygląd na pamięć. Wzdłuż ścian stały wysokie, przeszklone półki po brzegi wypełnione różnymi zielskami i nagrodami zdobytym przez uczniów Gryffindoru. Na samym środku stało ogromne biórko, a za nim wisiało godło domu lwa. Tym co mnie zdziwiło była obecność na szesnastoletniej dziewczyny. Jej długie, blond włosy falami opadały na ramiona, a niebieskie oczy patrzyły na nas z ciekawością.
- Dziewczynki to jest Oliwia Kervon, wasza nowa wspólokatorka- powiedział profesor. Zamrugałam oczami ze zdziwienia.
- Ale jak to? - zapytała się Jula patrząc to na nową to na profesora.
- Panna Kervon dotychczas uczyła się w domu, ale niedawno jej rodzice zaginęli tak jak ojciec panny Weasley. Babka naszej nowej uczennicy postanowiła posłać ją do Hogwarty aby nie zaniedbał nauki. Tu została przydzielony do Gryffindoru, a tylko u was jest wolne łóżko- wyjaśni nauczyciel zielarstwa. Miał zresztą rację. Przez dwa pierwsze lata mieszkały z nami bliźniaczki Thomas, ale potem przeniosły się do Francji więc miałyśmy dwa wolne łóżka w pokoju.
- Spoko, ale zaraz zaczynają się lekcje- zauważyłam.
- Dzisiaj nie musicie na nie iść- nasz opiekun klasną w dłonie- Waszym zadaniem jest oprowadzenie Olivi po zamku i znalezienie jej szalika w barwach Gryffindoru. Przecież już za trzy dni gramy pierwszy mecz.
~~~~~~
- Wygramy ten mecz- powiedział mój kochany kuzynek James kiedy ja i reszta drużyny domu lwa próbowaliśmy opanować. Niezbyt duża szatnia nie była najlepszym miejscem do tego typu zabiegów.
- Łatwo ci mówić- odburknął Lukas męcząc się z rękawicami obrońcy- To nie od ciebie zależy czy puchroni strzelą gola.
- Ja tylko próbuje poprawić morale dróżyny- wyjaśnił nasz kapitan. Zamknęłam oczy odcinając się od przekomarzania się chłopaków po czym zwróciłem się do pozostałych ścigających. Czternastoletnia Maya i piętnastoletni Jack byli najbardziej zgranym rodzeństwem jakie kiedy kolwiek widziałam. Pracowało się z nimi genialnie.
- Pamiętajcie, że ten cały Trucot jest bardzo szybki. Trzeba go sprytnie wykiwać- w tej chwili usłyszałam za sobą głos profesora Wooda. James dał nam znak do wyjścia. Całą siódemką wsiedliśmy na miotły po czym wylecieliśmy na stadion.
- A o to przed nami drużyna Gryffindoru-usłyszałam głos komentatora. Zaraz potem odezwał się drugi bardzo podobny. -Remandes, Wesley i Remandes na pozycjach ścigających, Jordan i Gest jako pałkarze, wspaniały obrońca Watson oraz ich kapitan... - tu drugi komentator zawiesił - James Potter- krzykneli ludzie na trybunach. Ścisnęłam mocniej mojego Pioruna S3 po czym przeleciała nad głowami kibiców. Nim jednak ci zdążyli cokolwiek zrobić nasi komentatorzy, Lorcan i Lysander Scamander, zaczęli zapowiadać drużynę Huffelpafu. Na boisko wleciało sześciu chłopaków i tylko jedna dziewczyna. Szukająca Rebelia Diggori- siostrzenica słynnego Cedrika.
- Uwaga, zaczynamy mecz- wykrzyknął profesor Wood po czym wyrzucił kafla w powietrze. Z prędkością światła chwyciłam czerwoną piłkę i pognałam w stronę bramek puchonów. Kątem oka dostrzegłam tłuczka lecącego w moją stronę. Szybko podałam kafla Mayi po czym wykonałam zwis leniwca. Cały czas wisząc do góry nogami udało mi się dostrzec jak moja droga koleżanka strzela piękną bramkę puchonom.
- Dziesięć do zera dla Gryffindory- krzyknęli bliźniacy, ale zagłuszyli ich kibice domu lwa. Wróciłam do normalnej pozycji i uśmiechnęłam się pod nosem. Dobrze zaczęliśmy, to ważne. Przez kolejne pół godziny udało mi się strzelić trzy gole, a Jake doprowadził do wyniku piędziesiąty do zera.
- Asia, łap- usłyszałam po prawej Maye. W ostatniej chwili chwyciłam kafla i pognałam w stronę bramkarza Huffelpafu. I wtedy wydarzyło się masę rzeczy jednocześnie. James zobaczył znicza i pognał w jego stronę, a ją rzuciłam czerwoną piłkę w jedną z obręczy. Nie wiem czy trafiłam. Wiem za, że coś bardzo twardego trafiło mnie w tył głowy. Ostatnie co widziałam to ciemność.
sobota, 12 lipca 2014
Rozdział 4 - Asia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz