Ktoś otworzył drzwi i do biblioteki wpadł powiew zimnego
powietrza. Owinęłam się szczelniej bluzą i wróciłam do czytania kryminału.
Teoretycznie powinniśmy mieć teraz lekcje eliksirów, ale profesor Greban wypiła
coś na poprzedniej godzinie z trzecią klasą więc mieliśmy wolne.
- Hej, Marie jesteś tu? – usłyszałam głośny głos mojej
przyjaciółki Sofii. Nie byłam do końca pewna czy po miesiącu znajomości mogę ją
tak nazywać, ale co mi tam. I tak na moim roczniku w Gryffindorze były tylko
trzy dziewczyny.
- Tu jestem- odpowiedziałam starając się jednak zachować
dosyć cicho. Nie chciałam wkurzyć bibliotekarki.
- No nareszcie cię znalazłam- powiedziała Sofia dysząc
ciężko. Jej długie blond włosy nie wskazywały na to żeby szybko biegała. Spięte
w kucyk opadały miękko na plecy- Pół Hogwartu przebiegłam zastanawiając się
gdzie możesz być. Wcześniej byłam na błoniach.
Śledziłam mojego brata i tą puchonkę, Carolin. Trochę obściskiwali się
nad jeziorem po czym poszli w stronę Zakazanego Lasu.
- Mało mnie to obchodzi- przerwałam jej- Przejdź do
konkretów.
- No właśnie to robię- odfuknęła Sofia- Chciałam iść za
nimi, ale wtedy znalazł mnie jakiś krukon. Zapytał czy nie znam kogoś takiego
jak Marie Weasley, a ja odpowiedziałam, że owszem znam. Na to on poprosił mnie
żebym ci przekazała, że masz się spotkać z dyrektorką- dokończyła dziewczyna.
Zmarszczyłam brwi z zdziwieniem. Czego profesor McGonagall chce ode mnie.
∞∞∞∞∞
Stałam razem z Asią przed wielkim, kamiennym gargulce
kompletnie zdezorientowana. Wiedziałam, że to tu jest wejście do gabinetu
profesor McGonagall, ale do diabła jak tam wejść.
- Wiesz może dlaczego nas wezwała? – zapytałam się siostry.
- Nie mam pojęcia- Asia pokręciła głową- Ale zaraz się
dowiemy. Czekamy tylko na Alexa. On zna hasło- w tej chwili za zakrętu jednego
z korytarz wybiegł mój kochany braciszek.
- Bombonierka lasera- rzucił tylko w stronę gargulca, a ten odskoczył
w bok. Ściana za nim rozsunęła się ukazują kamienne schodki. Całą trójką weszliśmy
na nie i już po chwili staliśmy przed naszą kochaną dyrektorką.
Muszę szczerze powiedzieć, że gabinet zrobił na mnie
wielkie. Masa książek piętrzyła się na stołach i stoliczkach. Na puchowym
fotelu siedział ogromny biały kot i wpatrywał się dziwnie łakomym wzrokiem w portrety byłych dyrektorów. Największy z
nich, wiszący za ogromnym biurkiem, przedstawiał samego Albusa Dumbledora.
Szanowny profesor chwilowo spał. Dostrzegła także dwa elementy które zdecydowanie
nie pasowały do tego sielankowego wystroju gabinetu. Byli to mianowicie wujek
Harry i wujek Ron w oficjalnych szatach aurorów z dość ponurymi minami.
- Proszę, siadajcie- powiedziała dyrektorka gdy zobaczyła
nasze zdekoncentrowane miny. Posłusznie usiedliśmy na wyczarowanych wcześniej
krzesłach- Panie Potter czy może pan dokładnie wyjaśnić sprawę moim uczniom? –
wujek Harry zamrugał oczami wyrwany z stanu głębokiego zamyślenia.
- Tak, tak, oczywiście. Jak pewnie wiecie- zwrócił się do
nas- nasi aurorzy od pewnego czasu współpracują z aurororami z innych państw, w
tym z tymi z Rumuni. Od paru tygodni dostawaliśmy informacje o dziwnych
zniknięciach w różnych częściach Europy- wymieniłam z moim rodzeństwem zdumione
spojrzenia.
- Dwa dni temu przyszła do nas szokująca informacja- wujek
Ron ściszył głos- Charlie zaginął- powiedział patrząc na nas smutnym wzrokiem.
Spojrzałam przerażona na Asie. Moja siostra miała bladą twarz, a jej podbródek
drżał niebezpieczne. Ja sama pewnie nie wyglądałam lepiej ta informacja bardzo
mną wstrząsnęła. Mój kochany tatuś, ten który uczył mnie latać na miotle i grać
w szachy czarodziejów, zniknął gdzieś bez śladu. Po moim policzku spłynęła
pojedyncza łza. Zamknęłam oczy i skryłam twarz w dłoniach.
- Ale co się dokładnie stało? – zapytał drżącym głosem Alex.
- Z tego co się dowiedzieliśmy 28 września, wczesnym
rankiem, niejaki Coli Cervantes udał się do waszego domu na skraju farmy w celu
odebrania od waszego ojca dokumentów któregoś ze smoków. Kiedy jednak wszedł do
salonu nie zastał Charliego, a cały pokój wyglądał jak po przejściu huraganu-
wyjaśnił wuj Harry.
- Nie udało nam się narazić kto porwał mojego brata, ale
mamy nadzieje, że zgodzicie się na krótką podróż w najbliższą sobotę w celu
zidentyfikowania pewnych poszlak- poinformował nas rudy auror.
- A możemy w niedziele? – zapytała się Asia otrząsając się z
szoku. Popatrzyłam na nią zdumiona. Co może być ważniejsze od znalezienia taty-
W sobotę gramy z Huffelpaffem- wyjaśniła moja siostra. Pokiwałam głową ze
zrozumieniem. Nikt by nie odpuścił pierwszego meczu w sezonie.
- Dobrze- dyrektorka klasnęła w ręce- Proszę was abyście
byli tutaj w niedziele o jedenastej. A teraz zmykać na lekcje- powiedziała
wyganiając nas z gabinetu. Posłusznie wyszłam po czym udałam się do biblioteki.
∞∞∞∞∞
- No i co od ciebie chciała? – zapytała się Sofia kiedy zmęczona
usiadłam do kolacji.
- Nic ważnego – odpowiedziałam wkładając ziemniaka do ust.
Siedząca przede mną Kate zamknęła książkę i popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Nie próbuj kłamać- powiedziała odrzucając do tyłu brązowy
kucyk- Dobrze wiemy, że coś cię dręczy.
- Dobra, powiem wam- odetchnęłam głęboko po czym
opowiedziałam dziewczynom całą historie.
Miałam nadzieje, że nie zaczną rozpowiadać tego całej szkole. Nie
chciałam robić z siebie ofiary. Obawiałam się także reakcji niektórych
wredniejszych osób. Niestety nawet w Hogwarcie zdarzają się osobniki mające
wielką chęć upokorzyć każdego na swojej drodze.
- Masz jakieś podejrzenia kto to mógł zrobić? – zapytała się
cicho Kate. Pokręciłam przecząco głową. Sofia przytuliła mnie pocieszająco. Ten
gest sprawił, że poczułam się lepiej.
Kiedyś usłyszałam od Asi i
Alexa, że w Hogwarcie znajduje się prawdziwe przyjaźnie. W tej chwili, siedząc
na twardych ławka w Wielkiej Sali, czułam, że i ja odnalazła ludzi na których
zawsze mogę polegać.
Odnalazłam przyjaciół.
Ten rozdział dedykuje moim przyjaciołom.
Radek, Zuza, Julia, Kasia, Oliwia- to dla was za to, że
wytrzymaliście ze mną te sześć lat.
Super rozdział! Ten blog jest taki... inny. Nigdy nie spotkałam bloga o podobnej tematyce. Powodzenia w dalszym pisaniu.
OdpowiedzUsuńPS. Kiedy nast. rozdział?
Czytam sobie od początku i coraz częściej zauważam błędy. Na przykład w tym rozdziale:
OdpowiedzUsuń"Stałam razem z Asią przed wielkim, kamiennym gargulce " - gargulcem
"Muszę szczerze powiedzieć, że gabinet zrobił na mnie wielkie. " - ...wrażenie?
"- Nie udało nam się narazić kto porwał mojego brata" - na razie ustalić?
"W sobotę gramy z Huffelpaffem" - Hufflepuffem
no i brak odstępów przed myślnikami.