Tłum ludzi. Setki,
może tysiące, ludzkich istnień. Mieszające się głosy które trudno rozróżnić.
Gwar niosący się po całej stacji. Wszechobecny śmiech i łzy. Nagły huk. Wszyscy
wiedzą co się stało. Wybuchła bomba. Ludzie rzucają się do wyjścia. Ja też biegnę
na moich krótkich nóżkach. Moja mama
ciągnie mnie za rękę. Obydwie kluczymy wąskimi korytarzami metra. Widzimy
wyjście kiedy dosięga nas ogień. To koniec.
Ktoś potrząsał moje ramie. Otworzyłam gwałtownie oczy i
zobaczyłam twarz mojego brata. Pochylał się nade mną z zatroskaną minął. Jego
blond włosy zasłoniły oczy więc nie mogłam dostrzec dokładnie ich wyrazu.
- Co się stało? – zapytałam zaspanym tonem wstając i
przeciągając się na tyle na ile pozwalał przedział pociągu Londyn- Hogwart.
- Znowu krzyczałaś przez sen- odpowiedział Lukas uprzedzając
Alexa.
- Śnił ci się wybuch, prawda? – cicho zapytał mój brat. Pokiwałam
głową po czym opadłam na fotel i zamknęłam oczy. Myślami wróciłam do tego dnia.
Miałam dziesięć lat, razem z mamą pojechałyśmy na zakupy do Londynu. Chciałyśmy
uniknąć tłumów w sklepach więc pojechałyśmy wcześnie rano. Już miałyśmy wsiąść
do metra kiedy wybuchła bomba. Według prasy to był tylko wybuch, ale tak
naprawdę wybuchł jeszcze pożar, potem szybko ugaszony przez czarodziei. Ja i mama
uciekałyśmy właśnie przed płomieniami. Prawie nas dosięgły, ale ona w ostatniej
chwili rzuciła na mnie zaklęcie tarczy. Ja przeżyłam, ale ona nie.
- Musisz odetchnąć-
powiedziała Julia wyjmując z uszu mugolskie słuchawki. Popatrzyłam na
nią uśmiechając się smutno po czym ogarnęłam wzrokiem wszystkich w przedziale.
Obok mnie siedziała wysoka Susan zajadająca fasolki
wszystkich smaków. Jej długie, brązowe włosy opadały kaskadami na ramiona. Przy
niej usadowiła się Julia kompletne przeciwieństwo Su. Dziewczyna była raczej
niska i drobna. Miała prawie czarne włosy obcięte „na chłopaka” , a na jej
nosie tkwiły niebieskie okulary zerówki. Po drugiej stronie siedli chłopcy. Mój brat z swoimi gładko opadającymi
blond włosami, Rade- bardzo do Alexa podobny lecz mający włosy w kolorze czekolady
i okrągłe, granatowe okulary. Ostatni był Lucas. Wysoki blondyn o niebieskich
oczach i mocno kręconych włosach wpatrywał się teraz we mnie z wyraźnym
zainteresowaniem.
- Co się gapisz? – zapytałam się z wyrzutem.
- Masz coś w włosach- odpowiedział ze śmiechem chłopak.
Zdziwiona przeczesał ręką głowę. Moja dłoń zatrzymała się na czymś. Była to…
fasolka wszystkich smaków.
- Susan, znowu rzucałaś we mnie jedzeniem? –prychnęłam
zdenerwowana. Moja przyjaciółka tylko wzruszyła ramionami po czym wróciła do
jedzenia. Wzniosłam oczy ku gurze po czym odetchnęłam głęboko. Na mojej buzi
zagościł uśmiech. Znów jestem wśród przyjaciół. Znów jadę do Hogwartu.
∞∞∞∞∞
Pociąg zatrzymał się z piskiem. Para wydobywająca się z
starego kotła parowozu zasnuła całą stacje. Prawie pół tysiąca dzieciaków w
różnym wieku wypadło z wagonów i zaczęło przepychać się w stronę powozów. Ja
sama szybko stanęłam obok starych metalowych ławek. Nie miałam żadnej ochoty na
zostanie stratowaną przez spieszących się trzecioklasistów.
-Pirszoroczni! Pirszoroczni tutaj! – nad głowami uczniów
niósł się donośny głos Hagrida. Popatrzyłam w jego stronę i odruchowo
uśmiechnęłam się. Może i kochany gajowy Hogwartu miał już swoje lata, ale nadal
wykazywał się niesamowitą energią. Mimo dzielącej nas odległości dobrze
zobaczyłam jak macha do mnie i moich przyjaciół.
- Choć już Asia- Lukas pociągnął mnie za rękę i chwilę
później siedziałam razem z nim, Radem i Alexem w jednym z powozów ciągniętym
przez terstale. Mało kto to wiedział,
ale ja naprawdę je widziałam. Przeżycie ataku terrorystycznego robi swoje. Mimo
tych złych wspomnień podróż upłynęła nam w miarę wesoło. Mój kochany braciszek
przez cały czas opowiadał co to będziemy robić w szóstej klasie. Przecież
byliśmy już prawie dorośli.
- Mam tylko nadzieje, że nie wysadzimy szkoły- powiedziałam
śmiejąc się z kolejnej rewelacji braciszka. Niestety musieliśmy przerwać te
wesołe rozmowy bo właśnie dojechaliśmy. Wysiadłam z powozu i spokojnie udałam
się do Wielkiej Sali. Nie rozumiem dlaczego, ale z każdym rokiem to miejsce
wydaje mi się coraz bardziej magiczne. Latające świece, gwieździste sklepienie
i sam wystrój i tym razem wprawiły mnie w stan kompletnego otumanienia.
Starając się nie umrzeć z zachwytu dotarłam do stołu Gryffindoru i usiadłam
razem z moimi przyjaciółmi.
- Hej Finnigan! – no nie tylko nie mój kochany kuzynek
James.
- Co jest głąbie- krzyknęła do Pottera Susan.
- Znowu masz zamiar wysadzić pół sali do eliksirów- zaśmiał
się Fred dołączając do wesołych zabaw Jamesa. Już miałam im coś odpowiedzieć
kiedy drzwi Wielkiej Sali otworzyły się i do środka weszło około czterdziestu
przerażonych pierwszaków. Prowadzeni przez profesora Longbotoma podeszli do
podestu na którym stał stół nauczycielski. Profesor zielarstwa wszedł na podest
i wziął do ręki Tiarę Przydziału. Nie słuchałam dokładnie początku ceremonii i
większości pierwszych przydziałów. Dopiero pod sam koniec wytężyłam słuch.
- Marie Weasley- krzyknął profesor. Wstrzymałam oddech gdy
moja siostra na trzęsących się nogach siadała na stołku. Marie była wyjątkowo
drobna. Jej delikatną twarz ledwo było widać spod Tiary i jedynym szczegółem
który sprawiał, że wiedziałam, że to ona był długi, rudy warkocz spływający po
plecach.
- Gryffindor – wykrzyknęła Tiara, a przy moim stole rozległy
się oklaski. W brew pozorom z trzynaściorga Weasleyów którzy uczęszczają lub
uczęszczali do Hogwartu, tylko sześcioro było w domu lwa. Albus i Dominiqa są w
Slytherinie, Lucy i Luis w Hufflepuffie[edytuj | , a Rose, Molly i Victoria w Ravenclawie.
- Jak dobrze znowu
tutaj być- stwierdził Rade zajadając paszteciki dyniowe.
- Masz świętą racje- powiedziałam biorąc do ust kawałek
sernika. Lukas popatrzył na mnie z uśmiechem. Spojrzałam na niego. Ciekawe
dlaczego wcześniej nie zauważyła jakie ma ładne oczy. Niebieskie jak czerwcowe
niebo. Teraz zdałam sobie sprawę, że mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. Spuściłam
wzrok, aby nie zauważył rumieńców na moich policzkach i wróciłam do jedzenia
ciasta. Jak dobrze znowu być w Hogwarcie.
Fajne, ale trochę nudne. No wiesz w tym wieku to wszyscy myślą o poznaniu nowych znajomości. Chcą się zakochać. A ty trochę zanudzasz.
OdpowiedzUsuńHejo!
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar skomentować dopiero ostatni rozdział, bo wiem, że pewnie najnowszy i najlepszy itd., a zostawianie szesnastu komentarzy to taki lekki spam, ale przeczytałam ten rozdział i... i...
I po prostu muszę dodać ten komentarz, bo nie wytrzymam!
Po pierwsze: radzę ci, proszę, błagam cię o to, byś justowała, a nie środkowała tekst! Uwierz mi, wyjdzie Ci to na plus. Znaczy, rób jak uważasz, ale ja na Twoim miejscu bym to zmieniła.
Po drugie: ja wiem, rozumiem, że rozdział był pisany ponad rok temu i dlatego staram się - naprawdę się staram, ale chyba mi nie wychodzi - podchodzić do tego z przymrużeniem oka, zresztą sama robię pełno błędów ortograficznych, ale proszę, popraw tę "gurę", co masz w tym oto fragmencie: "Wzniosłam oczy ku gurze po czym(...)". I już nie będę Ci ględzić o tym, że przecinek, że "we" a nie "w" czy co tam jeszcze, bo pewnie teraz sama to widzisz, a poza tym ze mnie taka polonistka jak z banknotu moneta (porównania moją mocną stroną nie są, ale cicho), powiem (napiszę?) tylko tyle: popraw ten tekst, bo ja wiem, że stary, ale kłuje w oczy.
Po trzecie: co tak krótko? Spokojnie, jak ktoś nie ma czasu, to nie będzie czytał w ogóle, a jak ktoś już ma, to coś długiego mógłby przeczytać!
A w punkcie czwartym może w końcu napiszę, czy sama historia mi się podoba, czy nie.
Owszem, pomysł ciekawy, chętnie poczytam o dzieciach Charliego (he he, wiedziałam, że skoro ty jesteś autorką opowiadania, a to jest ff do Harrego, to on będzie musiał wystąpić, he he). Na razie wiem, że Asia i Alex są bliźniakami, Marie jest ich młodszą siostrą, wszyscy są w Gryffindorze, oprócz nich jest jeszcze Susan, Julia, Rade, Lucas (w którym Asia się podkochuje *he he spoiler*), gdzieś tam przewijają się jeszcze inne dzieci Weasley'ów i Potterów. Także bohaterów mamy na razie sporo.
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji! kotołaczka02